sobota, 13 listopada 2010

Handmade

Już jakiś czas temu zaczęłam próbować robić biżuterię. Najpierw były pomysły, które oczywiście nie wychodziły tak jak chciałam - zawsze tak jest. Więc zaczęłam kombinować. Na początku powstały posrebrzane 'kuleczki chaosu' jak nazwała je moja koleżanka. Noszone wyglądają o wiele lepiej niż na zdjęciu, bardziej elegancko i nowocześnie. Można się w nich doszukiwać rożnych form, wyglądają inaczej z różnych perspektyw. Później mała wariacja z drucikiem miedzianym, a i pewnie nie jedna powstanie. Oprócz kuleczek są jeszcze zygzaki. Te są oplecione choć miałam także z pojedynczego drucika.

Błyskotki są do sprzedaży. Zapraszam na Allegro :)



sobota, 23 października 2010

Coco Chanel - dyktatorka mody (part 2.)

Druga i ostatnia część biografii Coco obejmująca mniej znane początki jej działalności na tle wydarzeń i realiów historycznych czasu przełomu. Mam nadzieję, że kogoś udało mi się zaciekawić i skłonić do własnych poszukiwań. Nie wykluczone, że do końca tego roku, opracuję drugą część życia Gabrielle, a póki co polecam książkę A. Madsen, którą zamieszczam w bibliografii.


W lipcu 1915 r. Coco otworzyła pierwszy dom mody w Biarritz i wtedy zaczęła pracę nad dżersejem na szerszą skalę[1]. Ubrania uzyskały miano tych na miarę wojennych dochodów. Prasa zachęcała do chudnięcia, wtedy do ubrania potrzeba będzie mniej materiału[2]. Ponieważ sklepy w zdecydowanej większości były zamknięte, kobiety same musiały przerabiać stare sukienki i poprzez upraszczanie stroju, w pewien sposób kreując nowy styl. Tutaj Gabrielle z pewnością pomogła umiejętność wykorzystywania „ścinek” nabyta w sierocińcu. W tym samym roku zaczęła wprowadzać tuniki przewiązane szarfą wokół bioder, które za kilka lat w nieco zmodyfikowanej formie staną się bardzo popularne.

Przez wojnę nie tylko moda została przewrócona do góry nogami. Zmienił się styl życia, polityka, towarzystwo, wzajemne stosunki, światopogląd i sami ludzie. Zmniejszyły się ograniczenia towarzyskiej aktywności kobiet, zwiększała się liczba wdów, a patriotyczna żarliwość pierwszych miesięcy walk ustąpiła przygnębieniu. Magazyny mody starały się nieść pociechę swoim klientkom proponując artykuły stwarzające wrażenie, że Paryż nadal kwitnie[3]. Mimo, że luksusowe stroje jak krynoliny, obfite biodra, zwężane suknie ustąpiły miejsca strojom sportowym to i tak ten strój był efektem prac dyktatorów mody i do tanich nie należał. Dopiero trudności z materiałami sprawiły, że skrócono sukienki, problemy z metalem pomogły zrzucić gorsety i skończyć ze „stelażami”. Natomiast z powodu racjonowania węgla wzrosło zapotrzebowanie na futra, towar z najwyższej półki.

Przełom lat 1917 – 1918 był dla Coco trudniejszy psychicznie. Chociaż oboje z Boyem się bogacili (w końcu mogła go spłacić i kupiła willę), to jednak oddalali się od siebie. W końcu powiedział jej, że ma zamiar ożenić się z arystokratką i tym sposobem wejść do tego grona[4]. Przez kolejne ofensywy generała Ericha Ludendorffa stolica opustoszała. Jednak wraz z rozpoczęciem rokowań pokojowych i początkiem konferencji paryskiej serce Francji zaczęło odżywać. Zarówno Chanel jak i Lanvin[5] robiły świetne interesy ubierając pierwsze damy, żony ambasadorów i całą światową elitę. Strojem obowiązującym w letnie popołudnie 1919 roku była suknia z organdyny[6] lub jedwabiu, obowiązkowo z parasolką. Przeważały suknie z dekoltem w V, na wieczór przybrane w strusie pióra, aplikacje, aksamitne wstążki lub jedwabne szarfy.

Nastały „lekkomyślne lata 20.” Barwny koktajl socjety, jazzu, szaleństwa i awangardy, filmów z Hollywood, automobili i pogoni za wolnością. W 1920 r. suknie Coco kończyły się 20 cm nad ziemią. Jako pierwsza zaczęła kreować modę dla dziewcząt, odrzucając kokardki, falbanki i koronki. Stworzyła styl funkcjonalny. „Wszystko co robi to nowość – pisał Vogue[7] – pierwszy pikowany płaszcz, wąska suknia z crêpe de chine[8] pokryta tiulową siatką i opalenizna, którą zaleca”[9]. Lanvin przy niej wyglądała niemodnie, stroje Poireta były zbyt teatralne, a Vionnet[10] tworzyła dzieła sztuki, ale to Chanel się sprzedawała. „Harper’s Bazaar”[11], który jako pierwszy magazyn w Stanach Zjednoczonych opublikował stroje Coco pisał, że aby być modnym należy posiadać w szafie przynajmniej jedną rzecz od Chanel[12].

Świat się bawił, a Gabrielle nałożyła żałobę. Dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia w 1925 roku w wypadku samochodowym zginął Arthur Capel, jedyny mężczyzna którego naprawdę kochała. Według niektórych to dało początek słynnej „małej czarnej”. Druga wersja genezy tej sukienki to odpowiedź Coco na wielobarwne, krzykliwe stroje Paula Poireta[13]. Zrządzeniem losu ćwierćwiecze jest granicą zmian zarówno w modzie jak i w życiu prywatnym mademoiselle. Dla niej tragiczne wydarzenie, dla kreatorów i pasjonatów sztuki z całego świata, to otwarcie wystawy Art Décoratifs w Paryżu.

Na czym polega fenomen Chanel? Pokazała kobietom wolność, swobodę, stworzyła styl funkcjonalny i kult młodości. Wyprzedziła epokę, w której się urodziła, szyła takie ubrania przed pierwszą wojną światową, do których społeczeństwo dojrzało w latach 20. Strój już nie był tylko ozdobą, był praktyczny, idealny dla pracujących kobiet. Podobnie jak guziki, które miały zapinać (a nie jedynie zdobić jak do tej pory) oraz duże, funkcjonalne kieszenie. Dla Coco najważniejsza była czystość linii i to sprawia, że jej ubrania były dla każdej kobiety. Szyła głównie dla elity, ale tworzyła również kolekcje z tańszych materiałów dla osób mniej zamożnych, na czym wygrywała zarówno finansowo jak i wzrostem popularności. Jak na ubrania znanej projektantki nie były drogie, choć z drugiej strony osób uboższych nadal nie było na nie stać. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jednak wojna otworzyła przed Gabrielle szansę. Może gdyby nie ona, to Chanel, „mała przyjaciółka” Balsana, byłaby tylko ciekawostką towarzyską. Nie można zaprzeczyć, że miała dużo szczęścia, ale i nie można nie zauważyć jej charakteru, czym szczęściu pomogła. W tym wypadku jedno i drugie miało istotny wpływ na rozwój i rozkwit kariery Gabrielle Bonheur Chanel, zwanej Coco. Świat się zmieniał, ona trwała.



[1] A. Madsen, Chanel. Kobieta niezwykła, wyd. II., Warszawa 1994, s. 79.

[2] Ibidem, s. 81.

[3] Ibidem, s. 75.

[4] Ibidem, s. 89 – 90.

[5] Jeanne Lanvin (1867 – 1946), francuska twórczyni mody, była autorką bardzo nowatorskiej podówczas koncepcji, polegającej na dostosowywaniu ubioru do typu urody, a nie do wieku. Sławne były jej kolekcje dla matki i córki. Projektowane przez nią bogato zdobione stylowe suknie o romantycznych szerokich spódnicach i wąskich stanikach były świadomym przeciwieństwem nacechowanemu prostotą trendowi lat 20. Obecnie dom mody Lanvin pozostaje w rodzinie. G. Lehnert, op. cit., s. 117. J. Peacock, Fashion since 1900. The complete sourcebook, London 2007, s. 260.

[6] Organdyna - (fr. organdi) rodzaj bardzo cienkiego, rzadkiego i przejrzystego muślinu, pierwotnie bawełnianego, dziś naśladowany w innych rodzajach włókna, używany na bluzki i lekkie sukienki. http://www.slownik-online.pl/kopalinski/5BCF122F86537D2DC12565A10078AE3F.php z dnia 09.04.2010.

[7] Vogue – Czołowy magazyn traktujący o modzie. Pierwsza publikacja ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 1892 roku. Pod nazwą Vogue ukazywał się od 1909 roku jako dwutygodnik. W 1910 Conde Nast wprowadził projekt na rynek Wielkiej Brytanii a następnie Francji gdzie magazyn odniósł wielki sukces. Od 1973 miesięcznik. Obecnie redaktorem naczelnym amerykańskiego Vogue’a jest Anna Wintour, pierwsza dama, najważniejsza osoba świata mody.

[8] Crêpe de chine – (fr.) jedwabna, rzadziej lniana lub bawełniana tkanina o splocie płóciennym lub atłasowym z efektem drgających, lekko zamazanych smug. Produkowana w Europie od końca XVII wieku jako wyraz orientalizacji tkactwa inspirowanego techniką ikatu (barwne zdobienie tkaniny rezerwowaniem wybawień przędzy przez jej obwiązanie). I. Turnau, Słownik…, s. 36.

[9] A. Madsen, op. cit., s. 96.

[10] Madeleine Vionnet (1876 – 1975), terminowała m. in. u Douceta. Swój sławny dom haute couture prowadziła w latach 1912 – 1940. Nigdy nie sporządzała szkiców swoich kreacji., a układała tkaninę bezpośrednio na manekinie. Vionnet kreowała miękko spływające, tajemnicze suknie o głębokiej talii, ale również stylowe z crêpe de chine. G. Lehnert, op. cit., s. 119.

[11] Harper’s Bazaar – Magazyn poświęcony modzie, który zadebiutował jako miesięcznik w Ameryce w 1867 roku. Szybko uzyskał on filie w Wielkiej Brytanii (1929) i Australii (1930).

[12] A. Madsen, op. cit., s. 80.

[13] Ibidem, s. 112.

sobota, 16 października 2010

Coco Chanel - dyktatorka mody (part 1.)

Chanel była kobietą, która potrafiła się zawsze znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Niewątpliwie jej szczęściu pomogła niezwykle charyzmatyczna osobowość, choć z drugiej strony można powiedzieć, że to właśnie dzięki silnemu charakterowi mogła pomóc swojemu szczęściu. Córka wędrownego kupca, urodziła się w 1883 roku, wychowywana w sierocińcu, niemal od początku XX wieku obracała się w świecie arystokracji, kreowała modę i sama w sobie była ikoną stylu, uwielbianą i naśladowaną po dziś dzień. „Moda przemija, a styl trwa wiecznie” jak mówiła i jej osoba jest doskonałym potwierdzeniem tych słów.

Gabrielle, zwana Coco, niewątpliwie miała talent, i zmysł do interesów, jednakże nie sądzę, by wybiła się w świecie mody, gdyby nie sprzyjający czas historyczny. Po opuszczeniu sierocińca w Aubazine i ukończeniu pensji Nôtre Dame pracowała w sklepie z bielizną państwa Desboutins w mieście garnizonowym Mulins[1]. W tym samym czasie dorabiała śpiewając w popularnej kawiarni La Rotonde. Nie miała wielkiego talentu, ale miała temperament, który spodobał się jej przyszłemu opiekunowi i przyjacielowi Etiennowi Balsanowi[2]. Należał do elity finansowej i arystokracji, a w Gabrielle znalazł maskotkę. Odkąd przeniosła się do jego dworu w Royallieu zwracała na siebie uwagę osób z towarzystwa swoim ubiorem, stylem bycia i swobodą. Panie, przyjaciółki Balsana, zachwycały się tworzonymi przez nią kapeluszami. To były jej pierwsze klientki, a one sprowadzały swoje znajome. Jedną z nich była młoda aktorka, Gabrielle Dorziat, która od lat 30. stała się gwiazdą kina francuskiego[3]. Etienne chętnie chwalił się swoją przyjaciółką, był zachwycony kiedy nauczyła się jeździć konno „po męsku”. A jednak nie był zadowolony, kiedy oznajmiła mu, że chce pracować, że chce być niezależna. Jednak dzięki Balsanowi poznała Arthura Capela, brytyjskiego przedsiębiorcę zajmującego się handlem węglem, na którym zbił majątek. Boy, jak był nazywany, lepiej rozumiał Coco i udzielił jej poręczenia w banku na kredyt. Gabrielle wynajęła lokal przy rue Cambon, w sercu kupieckiej pierwszej dzielnicy w Paryżu. To Boy wprowadził Coco w świat prawdziwej arystokracji, angielskich lordów, rosyjskich i francuskich książąt. Moda pierwszego dziesięciolecia XX wieku nadal wymagała ozdób à la Doucet[4] czy Paul Poiret, który wybijał się na dyktatora nowego, dość krzykliwego stylu[5]. Chanel nie ulegała jak oni, wpływom orientalnym. Z właściwą sobie determinacją pilnowała swojego stylu. Poiret dostosowywał stroje do zachodzących zmian, często na prośbę klientek. Gabrielle kreowała i szyła to, co ona chciała z czasem stając się osobą wyznaczająca trendy. Szczęśliwe dla Coco były lata 1911 – 1912, kiedy jej kapelusze nosiła Dorziat na deskach teatru. Jeszcze przed wiosną 1913 roku dochody sklepu Coco były tak duże, że nie potrzebowała już gwarancji Capela w banku. Stwierdziła wtedy, mając 30 lat, że „skończyła się jej młodość”. Kolejny sukces przypadł na lato tego roku kiedy to otworzyła w Deauville, niezwykle modnym kurorcie nad kanałem La Manche, sklep przy najbardziej eleganckiej ulicy w mieście[6]. Było to bogate, międzynarodowe miasto, a wtedy wypoczynek był przywilejem tylko bogatych (ustawowe dwa tygodnie urlopu zostały wprowadzone dopiero w 1936 r.[7]). Gabrielle Sprzedawała nie tylko kapelusze, ale i ubrania. Tego lata wylansowała styl, na który właśnie przyszła pora – styl sportowy. Jej kapelusze stanowiły odpowiedź na belle epoque i to samo chciała zrobić z resztą kobiecego stroju. Stworzyła pierwsze, niezobowiązujące stroje, nie wymagające gorsetu. Wprowadziła nowe materiały – dzianinę[8] i flanelę[9]. Kojarzone były one z angielskimi uczniami; „ich wygląd był w pełnym słowa znaczeniu elegancki, choć oparty na elementach z elegancją nie mających nic wspólnego – wygodzie, swobodzie i zdrowym rozsądku”[10]. Dzianinę uważano za nieatrakcyjną i zbyt wiotką, by można było z niej uszyć cokolwiek innego niż bieliznę, a flanela kojarzyła się raczej z robotnikami niż paniami z elity. Kolejny typ tkaniny, dżersej[11], stał się modny dzięki prostym, szaroburym sukienkom, które były czymś innym niż to co kobiety nosiły do tej pory. Coco rozcięła starą sukienkę z przodu by nie musieć wkładać ją przez głowę, dodała wstążkę, kołnierzyk i falbanę. Dało to początek popularnym do dzisiaj szmizjerkom[12] czyli sukienkom rozpinanym z przodu, po całej długości. Kobiety, które widziały ją na ulicy chciały taką samą. Na tym materiale zrobiła dobry interes, gdyż kupiła go z hurtowni z wysokim rabatem. Właściciel nie chciał jej go sprzedać uważając, że kobieta nie założy czegoś takiego, skoro nawet mężczyźni skarżyli się, że ubrania z niego zrobione „gryzą”[13]. Dzięki niej właściciel zakładów zdecydował się wznowić produkcję.

Upodobania Gabrielle do swobody warunkowały jej styl. Ale wpływało na niego także surowe wychowanie w Aubazine, a także sylwetka. Coco była drobna i chuda. Proste nakrycia, kurtki i żakiety bez wcięcia w talii, z dużymi kieszeniami maskowały niedoskonałości sylwetki. Zaczęła kreować styl ‘chłopczycy’ i coraz bardziej ścinała długie włosy.

Pod koniec czerwca 1914, kiedy zamordowano arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, sezon dla Coco był niezwykle owocny. W Deauville panował wręcz rekordowy tłok. Poznała tam baronową Diane de Rothschild, która postanowiła zniszczyć Paula Poireta za zniewagę jakiej się wobec niej dopuścił i sprowadzała do sklepu Chanel kolejne księżne. Dla niej Coco była nie tylko zdolną modystką, ale i kobietą o niezwykłej osobowości.

Nakaz mobilizacji niemal wyludnił Deauville. A jednak wojna przysłużyła się projektantce. Boy poradził jej, by nie zamykała sklepu, jak to czynili wszyscy wokoło. W trzecim tygodniu walk, kiedy Niemcy przekroczyli francusko-belgijską granicę, kurort ponownie się wypełnił – tym razem paryżankami bez mężów czy lokajów. Mimo narzekań, że straciły wszystko, stać je było na nowe stroje, w których mogły pracować jako ochotniczki w szpitalach. Sklep Chanel był jedynym otwartym, a sportowe ubrania świetnie nadawały się do pracy fizycznej: luźne żakiety, proste płócienne spódnice czy marynarskie bluzki z odsłoniętą szyją. Wykończeniem stroju były proste kapelusze bez ozdób. Księżna Elizabeth de Gramot, jedna z pierwszych klientek butiku Deauville, wspominała jaki panował tam tłok[14]. Kiedy w grudniu ustalił się front, Gabrielle wróciła do Paryża.

(cdn)

[1] A. Madsen, Chanel. Kobieta niezwykła, wyd. II., Warszawa 1994, s. 13 - 25.

[2] Ibidem, s. 29.

[3] Ibidem, s. 42.

[4] Jacques Doucet (1853 – 1929) francuski couturier, tworzył luksusową modę wieczorową, która początkowo nawiązywała do XIX – wiecznych tradycji. W późniejszym okresie zaczął projektować nieco skromniejszą garderobą w manierze Art. Déco właściwej Poiretowi. D. Grumbach, Histoires de la mode, Paris 2008, s. 21. G. Lehnert, Historia mody XX wieku, Köln 2001, s. 117.

[5] A. Madsen, op. cit., s. 58 – 59.

[6] Ibidem, s. 63.

[7] J. Baszkiewicz, Historia Francji, Wrocław 2004, s. 546.

[8] Dzianina - wyrób włókienniczy płaski powstający przez tworzenie rządków lub kolumienek wzajemnie ze sobą połączonych oczek. Charakteryzują się dużą elastycznością i miękkością oraz skłonnością do mechacenia. S. J. Jones, Moda: projektowanie, Warszawa 2007, s. 124, 130, 151, 220.

[9] Flanela – (ang. flannel; fr. flanelle) Miękka tkanina półwełniana, zwykle z osnową bawełnianą, albo bawełniana o splocie płóciennym lub skośnym, silnie drapana dla uzyskania puszystej powierzchni. Ponieważ dobrze zabezpiecza od chłodu nie jest zbyt wytworna, była w pogardzie u ludzi wykwintnych. Dopiero Anglicy w ubiorach nad morzem w XVIII i z początkiem XIX wieku oraz praktyczni Niemcy drugiej połowy zeszłego stulecia uczynili ją popularną. A. Banach, Słownik mody, Warszawa 1962, s. 84. I. Turnau, Słownik…, Warszawa 1999, s. 56.

[10] A. Madsen, op. cit., s.68.

[11] Dżersej – (jersey) 1) Dzianina odzieżowa wyrabiana na Jersey (jedna z wysp Normandzkich) od XVII wieku.; 2) w XX wieku także tkanina wełniana lub półwełniana; dziana fabrycznie z wełny, bawełny lub nylonu. I. Turnau, Słownik…, s. 50.

[12] Szmizjerka – sukienka o sportowym kroju, noszona najczęściej z wysoko postawionym kołnierzem i paskiem. G. Lehnert, op. cit., s. 115.

[13] A. Madsen, op. cit., s. 80.

[14] Ibidem, s. 74.

czwartek, 30 września 2010

Inspiracje

Obejrzałam przed chwilą jeden z odcinków 'Project Runway' i zainspirował mnie do napisania o... właśnie inspiracjach. Na czym można się wzorować? Artyści widzą duszę we wszystkim począwszy od schematycznych już motywów fauny i flory, poprzez elementy architektoniczne po pozornie nieciekawe elementy jak kratka ściekowa czy błoto. Pewnie nie jedna osoba się uśmiechnie, ale jednak ;) W każdej edycji programu pojawiają się zadania polegające na wykreowaniu stroju zainspirowanego... czymś. Bywały przechadzki po różnych muzeach, wystawy kolekcji znanych projektantów czy po prostu miasto. Jeden z uczestników zrobił zdjęcie strumyka brudnej wody wpadającej do otworu ściekowego. Pozornie mało ciekawe, ale pięknie udrapowana suknia zrobiła wrażenie na jury, a jednocześnie było widać inspirację.

Mnie inspirują odcinki PR same w sobie, a w każdym razie motywują do działania. Zawsze kiedy spada mi poziom energii twórczej posiłkuję się kolejną częścią.
Przyznam, że jednymi z najlepszych inspiracji są chmury. Zawsze inne i za każdym razem niezwykłe i piękne. Nawet ciężkie ołowiane chmury mają w sobie pewien magnetyzm. Jednak, żeby dostrzec w błotnej kulce coś ciekawego trzeba umieć patrzeć i mieć wyobraźnię by trafnie ująć pomysł i zaskoczyć innych, tak, jak zrobił to wymieniony wyżej projektant.

Przy okazji tematu o inspiracjach pojawia się kwestia wzorowania na ubraniach innych projektantów. Tak, nie raz czerpiemy pomysły oglądając kolejne pokazy mody i kolekcje. Ale nie możemy zapominać o tej cienkiej granicy między własnie inspiracją a plagiatem. Niestety, przy okazji kilku konkursów w różnych miejscach spotkałam się z bezczelnym kopiowaniem ubrań z katalogów (zachowujących nawet pozę czy makijaż modelki!). Oczywiście czujne pasjonatki mody bądź organizatorzy wychwycili cwaniaków.

Dlatego też uważam, że wystarczy rozejrzeć się wokoło, popatrzeć na ściany, wodę, długopisy, trawę i otworzyć swój umysł, spróbować wyjść poza schematy. Bo przecież projektant to także artysta. A według mnie, dobry projektant nie podąża ślepo za z góry wyznaczanymi trendami przez 'kogoś' ale wykreuje własny styl (niczym Chanel), najpewniej zachowując jedynie elementy aktualnej mody.

wtorek, 21 września 2010

Coś o książkach

To niekomfortowe kiedy powinno się napisać o jednym a po głowie chodzi zupełnie coś innego. Długo zastanawiałam się jak połączyć bloga z treścią mojej pracy. Skupiłam się w niej na historycznym aspekcie zmian zachodzących w ubiorze w niewielkim odcinku czasowym. Nie będę zanudzała procesem badawczym, zainteresowanych odsyłam do bibliografii. Ponieważ każda książka traktująca o modzie jest w pewnym sensie wartościowa zarówno dla projektantów ale także dla zainteresowanych modą wspomnę tutaj o kilku ich rodzajach. W przypadku kolejnych artykułów przedstawię pewne charakterystyczne elementy poprzednich epok (ale nie będzie to historia ubioru od starożytności - o tym pisze Francois Boucher), co, jak i dlaczego ulegało zmianie. Zaprezentuję też sylwetki pierwszych projektantów ubioru w sensie jaki znamy dzisiaj. Moda stała się obecnie przemysłem tracąc swoje walory jako dzieła sztuki. Spróbujmy ją trochę ją odczarować ;)

Na czym skupiamy się szukając wiadomości o modzie? Najczęściej są to katalogi skrótowo przedstawiające nam kolekcje wiodących projektantów. Najwięcej obecnie pojawia się książek katalogowych. Skrótowe informacje o epoce i liczne ryciny, obrazy i fotografie ilustrujące opisywane trendy. Jedną z lepszych tego typu pozycji jest publikacja zatytułowana "Kanony Piękna" (*pełen zapis poniżej i w bibliografii). Takie książki są piękne kolorowe i można czerpać zarówno przyjemność z ich oglądania (bo do czytania jest mało) i czerpania inspiracji. Doskonałym przeglądem kolejnych dziesięcioleci jest album Johna Peacocka* Ale jak już wspomniałam, są zbyt ubogie w treść dla kogoś pragnącego zajmować się modą.

Następne są wydania naukowe bądź popularno-naukowe. O dwóch książkach wspomniałam wcześniej. Marii Gutkowskiej - Rychlewskiej* oraz Anny Dziekońskiej - Kozłowskiej*. Niestety, chociaż książki się pięknie uzupełniają to druga kończy się na latach 60. a później w pracach naukowych jest spora przepaść. Są dwie publikacje popularno-naukowe mogące dopełnić wiadomości: "O modach i strojach" oraz "Historia mody XX wieku"*. Zwłaszcza druga pozycja w sposób bardzo rzetelny pokazuje proces trwający aż po dzień dzisiejszy. W bardzo ciekawy sposób zjawiska mody w różnych aspektach przedstawione są w książce "Potęga i urok mody". Już sam tytuł mówi wiele, a treści jest więcej niż w niejednej książce. Są także prace naukowe, około tematyczne traktujące o psychologii stroju albo z drugiej strony, o technice wyrobu, jak książki Ireny Turnau. Oczywiście są także słowniki mody, na które także warto zwrócić uwagę. Pomijając typowe, w niemal każdej (albo i każdej) książce dla projektantów są słowniczki. Polecam korzystać ;)

Podsumowując, zachęcam do czytania, szukania i bawienia się modą. To są niezwykle interesujące tematy, są ich tysiące i przy każdym można by napisać więcej niż kilka stron 'maszynopisu' o notce blogowej nie wspominając. Moda to nie tylko to co jest, ale przede wszystkim to co było. Zaczarujmy siebie ;)

*
Dziekońska - Kozłowska A., Moda kobiece XX wieku, Warszawa 1964.
Gutkowska - Rychlewska M., Historia ubiorów, Wrocław 1968.
König R., Potęga i urok mody, Warszawa 1979.
Lehnert G., Historia mody XX wieku, Köln.
Możdżyńska - Nawotka M., O modach i strojach, Wrocław 2003.
Mulvey K., Richards M., Kanony piękna. Zmieniający się wizerunek kobiety 1890 - 1990, Warszawa 1998.
Peacock J., Fashion since 1900. The complete sourcebook, London 2007.
Sieradzka A., Tysiąc lat ubiorów w Polsce, Warszawa 2003.
Turnau I., Moda i technika włókiennicza w Europie od XVI do XVIII wieku, Wrocław 1984.
Żygulski Z., Kostiumologia, Kraków 1972.

czwartek, 2 września 2010

Jesień

Już niedługo, wraz z równonocą jesienną lato dobiegnie końca. Sezon wakacyjny już się skończył co w dosadny sposób obwieściła pogoda. Jest pochmurno, wietrznie, deszczowo, a poranki są o wiele chłodniejsze. Choć swoją wizję drugiej połowy roku wielcy kreatorzy pokazali nam już kilka miesięcy temu, a w większości sklepów gości już nowa kolekcja, to tak na prawdę, dopiero teraz, większość z nas myśli o odświeżeniu zawartości szafy. Sezon zapowiada się bardzo elegancko i bardzo Chloé

1. Ponieważ jestem wielką fanką klasyki i klasycznej elegancji zacznę od powrotu do łask garniturów. Głębokie wcięcia dekoltu, jeden guzik (bądź dwa nisko osadzone) przy marynarce. Do kompletu spodnie 'w kant' proste bądź zwężane u kostek (w typie Chloé). Komplet uzupełniają klasyczne czółenka, a najlepiej garniturowe lakierki-oxfordy. Zatem bądźmy niczym współczesna Marlena Dietrich i idźmy na przyjęcie w garniaku! ;) Dodatkiem do stroju niech będzie kapelusz, najbardziej znany borsalino będzie doskonałym wyborem pasującym do płaszcza...

2. Najlepszym przyjacielem kobiety (oprócz platynowej karty kredytowej ;) ) jest modne, wygodne i ciepłe okrycie na zróżnicowaną jesienną pogodę. Lubię rzeczy praktyczne, kurtka bądź płaszcz muszą dobrze wyglądać nie tylko zapięte, ale i rozpięte co, wbrew pozorom, nie jest takie oczywiste. Wiele zależy też od figury kobiety, ale jest to element, na który warto zwrócić uwagę. Może się okazać, że dopasowany płaszczyk po rozpięciu nas... mocno poszerza. Wracając do tematu. Płaszcz... temat nieco wiąże się z kolorem tego sezonu tj. wielbłądzią wełną. Dlatego też klasyczny trencz (modny niemal każdej jesieni) tego roku tylko camelkowy ;) Płaszcze z wełny prezentuje nam w kolekcji Chloé Hannah MacGibbon. Oprócz płaszczy pojawiają się także peleryny, również w stonowanych kolorach i kilka interesujących pokazała nam Stella McCartney.

3. Kolory... a właściwie kolor. W ubiegłym roku było dużo i intensywnie. Tym razem pozostaje jedynie czerwień. Polecam jako dodatek do spokojnych barw i prostych fasonów. Ta ognista barwa, jeśli ma dotyczyć większości stroju, wymaga odpowiedniego noszenia, a nie każdemu w tym dobrze.

4. Co jeszcze na ramiona? Z okryć wierzchnich pozostaje skórzana kurtka. Oprócz tego nieco więcej awangardy i rocka w żakietach, zwłaszcza z wełny buckle. Także interesująco przedstawia się obuwie: trapery na grubym obcasie, z klamrami bądź wywijane z futerkiem. Widać je niemal w każdym sklepie. Kolejnym elementem jest koszula, która pojawi się w każdej stylizacji. Z odpowiednimi dodatkami prosta, męska pasuje do wszystkiego. Tym razem odkładamy falbany, żaboty i koronki na bok i zostajemy z prostym krawatem, kokardą bądź stylizowanym paskiem.

Najciekawsze w moich oczach kolekcje zaproponowały nam marki Chloé, Burberry Prorsum, Balmain i Roberto Cavalli (kolekcje ready-to-wear Fall 2010) oraz Armani Privé (couture fall 2010). Poniżej dwa komplety zaproponowane przeze mnie wzorowane na nowych kolekcjach i własnych upodobaniach :)


Jeszcze kilka zdjęć z wybiegów. Kolejno: Armani Privé, Alexander Wang, Burberry Prorsum, Lanvin i Stella McCartney.




środa, 11 sierpnia 2010

Bibliografia

Dzisiaj pojawiła się nowa zakładka na stronie. W bibliografii regularnie będę umieszczała najciekawsze i w mojej skromnej ocenie najlepsze publikacje ukazujące się na rynku bądź znalezione w bibliotece. Ważne jest by nie zrażać się datą wydania książki. Pozycje Gutkowskiej - Rychlewskiej czy Dziekońskiej - Kozłowskiej choć dość stare nadal uchodzą za najbardziej rzetelne opracowania w tej dziedzinie. Ale więcej powiem w najbliższym artykule :)

Słowo wstępu

Przyznam, że zajęło mi trochę czasu zastanawianie się jak ma wyglądać cykl artykułów o historii ubioru. Pisane rozdziały nawet podzielone byłyby za długie i mało czytelne. Największym problemem zazwyczaj jest zacząć. Pierwszy z serii dotyczyć będzie tak zwanego stanu badań nad przedmiotem. Jak szukać, gdzie szukać i ile można znaleźć.
Na naszym rynku znajduje się wiele książek, coraz więcej także pozycji obcojęzycznych. Tych ostatnich jest niemało w bibliotekach (Narodowej, uniwersyteckich i większych miejskich, bądź wojewódzkich).

sobota, 10 lipca 2010

Renesans

Zajęta wieloma sprawami schowałam mojego bloga do szafy będąc przekonaną, że ponownie ujrzy światło dzienne. Moja nieobecność związana była z pisaniem pracy dyplomowej, a wspominam o tym, gdyż jej tematem była (i jest) kostiumologia. Po zapoznaniu się z wieloma książkami stwierdziłam, że podzielę się tą wiedzą. Jest to jeden z elementów, który pojawi się na odświeżonej stronie.

Słowo o zmianach...

Pierwsza zmiana to wygląd. Zmienił się i najpewniej się zmieni. Stałym elementem pozostanie zapewne nagłówek.

Jak już wspomniałam, pojawią się krótkie artykuły traktujące o historii mody i szeroko pojętej kostiumologii. Zawsze wspomnę o kilku książkach godnych uwagi umieszczając pełen zapis bibliograficzny w odpowiednim miejscu.

Będzie pojawiać się więcej projektów, stylizacji oraz 'odświeżania' ubrań. Zatem czas najwyższy powyciągać z szaf nasze stare ciuszki, bądź ubrania mam i babć, i zrobić z nich olśniewający outfit. Vintage jest wciąż modne!

Pojawiać się będą także opinie o kosmetykach. To nie są reklamy. Jako przeciętna użytkowniczka poszukuję jak najlepszych kosmetyków wśród tego worka bez dna. Opiniami powinno się dzielić, bo reklamy produkt zawsze zachwalają i nawet na najlepszych markach można się czasem zawieść. W tym wypadku, po co przepłacać? Zachęcam do dzielenia się opiniami, szukajmy kosmetyków idealnych ;]

Niedługo pojawi się także wersja bloga po angielsku, co jest kolejną zmianą - dodatkiem. W planach także wersja francuska.

Wszelkie artykuły i projekty są autorskie i prawa są do nich zastrzeżone