sobota, 13 listopada 2010
Handmade
sobota, 23 października 2010
Coco Chanel - dyktatorka mody (part 2.)
Druga i ostatnia część biografii Coco obejmująca mniej znane początki jej działalności na tle wydarzeń i realiów historycznych czasu przełomu. Mam nadzieję, że kogoś udało mi się zaciekawić i skłonić do własnych poszukiwań. Nie wykluczone, że do końca tego roku, opracuję drugą część życia Gabrielle, a póki co polecam książkę A. Madsen, którą zamieszczam w bibliografii.
W lipcu 1915 r. Coco otworzyła pierwszy dom mody w Biarritz i wtedy zaczęła pracę nad dżersejem na szerszą skalę[1]. Ubrania uzyskały miano tych na miarę wojennych dochodów. Prasa zachęcała do chudnięcia, wtedy do ubrania potrzeba będzie mniej materiału[2]. Ponieważ sklepy w zdecydowanej większości były zamknięte, kobiety same musiały przerabiać stare sukienki i poprzez upraszczanie stroju, w pewien sposób kreując nowy styl. Tutaj Gabrielle z pewnością pomogła umiejętność wykorzystywania „ścinek” nabyta w sierocińcu. W tym samym roku zaczęła wprowadzać tuniki przewiązane szarfą wokół bioder, które za kilka lat w nieco zmodyfikowanej formie staną się bardzo popularne.
Przez wojnę nie tylko moda została przewrócona do góry nogami. Zmienił się styl życia, polityka, towarzystwo, wzajemne stosunki, światopogląd i sami ludzie. Zmniejszyły się ograniczenia towarzyskiej aktywności kobiet, zwiększała się liczba wdów, a patriotyczna żarliwość pierwszych miesięcy walk ustąpiła przygnębieniu. Magazyny mody starały się nieść pociechę swoim klientkom proponując artykuły stwarzające wrażenie, że Paryż nadal kwitnie[3]. Mimo, że luksusowe stroje jak krynoliny, obfite biodra, zwężane suknie ustąpiły miejsca strojom sportowym to i tak ten strój był efektem prac dyktatorów mody i do tanich nie należał. Dopiero trudności z materiałami sprawiły, że skrócono sukienki, problemy z metalem pomogły zrzucić gorsety i skończyć ze „stelażami”. Natomiast z powodu racjonowania węgla wzrosło zapotrzebowanie na futra, towar z najwyższej półki.
Przełom lat 1917 – 1918 był dla Coco trudniejszy psychicznie. Chociaż oboje z Boyem się bogacili (w końcu mogła go spłacić i kupiła willę), to jednak oddalali się od siebie. W końcu powiedział jej, że ma zamiar ożenić się z arystokratką i tym sposobem wejść do tego grona[4]. Przez kolejne ofensywy generała Ericha Ludendorffa stolica opustoszała. Jednak wraz z rozpoczęciem rokowań pokojowych i początkiem konferencji paryskiej serce Francji zaczęło odżywać. Zarówno Chanel jak i Lanvin[5] robiły świetne interesy ubierając pierwsze damy, żony ambasadorów i całą światową elitę. Strojem obowiązującym w letnie popołudnie 1919 roku była suknia z organdyny[6] lub jedwabiu, obowiązkowo z parasolką. Przeważały suknie z dekoltem w V, na wieczór przybrane w strusie pióra, aplikacje, aksamitne wstążki lub jedwabne szarfy.
Nastały „lekkomyślne lata 20.” Barwny koktajl socjety, jazzu, szaleństwa i awangardy, filmów z Hollywood, automobili i pogoni za wolnością. W 1920 r. suknie Coco kończyły się 20 cm nad ziemią. Jako pierwsza zaczęła kreować modę dla dziewcząt, odrzucając kokardki, falbanki i koronki. Stworzyła styl funkcjonalny. „Wszystko co robi to nowość – pisał Vogue[7] – pierwszy pikowany płaszcz, wąska suknia z crêpe de chine[8] pokryta tiulową siatką i opalenizna, którą zaleca”[9]. Lanvin przy niej wyglądała niemodnie, stroje Poireta były zbyt teatralne, a Vionnet[10] tworzyła dzieła sztuki, ale to Chanel się sprzedawała. „Harper’s Bazaar”[11], który jako pierwszy magazyn w Stanach Zjednoczonych opublikował stroje Coco pisał, że aby być modnym należy posiadać w szafie przynajmniej jedną rzecz od Chanel[12].
Świat się bawił, a Gabrielle nałożyła żałobę. Dwa dni przed Wigilią Bożego Narodzenia w 1925 roku w wypadku samochodowym zginął Arthur Capel, jedyny mężczyzna którego naprawdę kochała. Według niektórych to dało początek słynnej „małej czarnej”. Druga wersja genezy tej sukienki to odpowiedź Coco na wielobarwne, krzykliwe stroje Paula Poireta[13]. Zrządzeniem losu ćwierćwiecze jest granicą zmian zarówno w modzie jak i w życiu prywatnym mademoiselle. Dla niej tragiczne wydarzenie, dla kreatorów i pasjonatów sztuki z całego świata, to otwarcie wystawy Art Décoratifs w Paryżu.
Na czym polega fenomen Chanel? Pokazała kobietom wolność, swobodę, stworzyła styl funkcjonalny i kult młodości. Wyprzedziła epokę, w której się urodziła, szyła takie ubrania przed pierwszą wojną światową, do których społeczeństwo dojrzało w latach 20. Strój już nie był tylko ozdobą, był praktyczny, idealny dla pracujących kobiet. Podobnie jak guziki, które miały zapinać (a nie jedynie zdobić jak do tej pory) oraz duże, funkcjonalne kieszenie. Dla Coco najważniejsza była czystość linii i to sprawia, że jej ubrania były dla każdej kobiety. Szyła głównie dla elity, ale tworzyła również kolekcje z tańszych materiałów dla osób mniej zamożnych, na czym wygrywała zarówno finansowo jak i wzrostem popularności. Jak na ubrania znanej projektantki nie były drogie, choć z drugiej strony osób uboższych nadal nie było na nie stać. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jednak wojna otworzyła przed Gabrielle szansę. Może gdyby nie ona, to Chanel, „mała przyjaciółka” Balsana, byłaby tylko ciekawostką towarzyską. Nie można zaprzeczyć, że miała dużo szczęścia, ale i nie można nie zauważyć jej charakteru, czym szczęściu pomogła. W tym wypadku jedno i drugie miało istotny wpływ na rozwój i rozkwit kariery Gabrielle Bonheur Chanel, zwanej Coco. Świat się zmieniał, ona trwała.
[1] A. Madsen, Chanel. Kobieta niezwykła, wyd. II., Warszawa 1994, s. 79.
[2] Ibidem, s. 81.
[3] Ibidem, s. 75.
[4] Ibidem, s. 89 – 90.
[5] Jeanne Lanvin (1867 – 1946), francuska twórczyni mody, była autorką bardzo nowatorskiej podówczas koncepcji, polegającej na dostosowywaniu ubioru do typu urody, a nie do wieku. Sławne były jej kolekcje dla matki i córki. Projektowane przez nią bogato zdobione stylowe suknie o romantycznych szerokich spódnicach i wąskich stanikach były świadomym przeciwieństwem nacechowanemu prostotą trendowi lat 20. Obecnie dom mody Lanvin pozostaje w rodzinie. G. Lehnert, op. cit., s. 117. J. Peacock, Fashion since 1900. The complete sourcebook, London 2007, s. 260.
[6] Organdyna - (fr. organdi) rodzaj bardzo cienkiego, rzadkiego i przejrzystego muślinu, pierwotnie bawełnianego, dziś naśladowany w innych rodzajach włókna, używany na bluzki i lekkie sukienki. http://www.slownik-online.pl/kopalinski/5BCF122F86537D2DC12565A10078AE3F.php z dnia 09.04.2010.
[7] Vogue – Czołowy magazyn traktujący o modzie. Pierwsza publikacja ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 1892 roku. Pod nazwą Vogue ukazywał się od 1909 roku jako dwutygodnik. W 1910 Conde Nast wprowadził projekt na rynek Wielkiej Brytanii a następnie Francji gdzie magazyn odniósł wielki sukces. Od 1973 miesięcznik. Obecnie redaktorem naczelnym amerykańskiego Vogue’a jest Anna Wintour, pierwsza dama, najważniejsza osoba świata mody.
[8] Crêpe de chine – (fr.) jedwabna, rzadziej lniana lub bawełniana tkanina o splocie płóciennym lub atłasowym z efektem drgających, lekko zamazanych smug. Produkowana w Europie od końca XVII wieku jako wyraz orientalizacji tkactwa inspirowanego techniką ikatu (barwne zdobienie tkaniny rezerwowaniem wybawień przędzy przez jej obwiązanie). I. Turnau, Słownik…, s. 36.
[9] A. Madsen, op. cit., s. 96.
[10] Madeleine Vionnet (1876 – 1975), terminowała m. in. u Douceta. Swój sławny dom haute couture prowadziła w latach 1912 – 1940. Nigdy nie sporządzała szkiców swoich kreacji., a układała tkaninę bezpośrednio na manekinie. Vionnet kreowała miękko spływające, tajemnicze suknie o głębokiej talii, ale również stylowe z crêpe de chine. G. Lehnert, op. cit., s. 119.
[11] Harper’s Bazaar – Magazyn poświęcony modzie, który zadebiutował jako miesięcznik w Ameryce w 1867 roku. Szybko uzyskał on filie w Wielkiej Brytanii (1929) i Australii (1930).
[12] A. Madsen, op. cit., s. 80.
[13] Ibidem, s. 112.
sobota, 16 października 2010
Coco Chanel - dyktatorka mody (part 1.)
Chanel była kobietą, która potrafiła się zawsze znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Niewątpliwie jej szczęściu pomogła niezwykle charyzmatyczna osobowość, choć z drugiej strony można powiedzieć, że to właśnie dzięki silnemu charakterowi mogła pomóc swojemu szczęściu. Córka wędrownego kupca, urodziła się w 1883 roku, wychowywana w sierocińcu, niemal od początku XX wieku obracała się w świecie arystokracji, kreowała modę i sama w sobie była ikoną stylu, uwielbianą i naśladowaną po dziś dzień. „Moda przemija, a styl trwa wiecznie” jak mówiła i jej osoba jest doskonałym potwierdzeniem tych słów.
Gabrielle, zwana Coco, niewątpliwie miała talent, i zmysł do interesów, jednakże nie sądzę, by wybiła się w świecie mody, gdyby nie sprzyjający czas historyczny. Po opuszczeniu sierocińca w Aubazine i ukończeniu pensji Nôtre Dame pracowała w sklepie z bielizną państwa Desboutins w mieście garnizonowym Mulins[1]. W tym samym czasie dorabiała śpiewając w popularnej kawiarni La Rotonde. Nie miała wielkiego talentu, ale miała temperament, który spodobał się jej przyszłemu opiekunowi i przyjacielowi Etiennowi Balsanowi[2]. Należał do elity finansowej i arystokracji, a w Gabrielle znalazł maskotkę. Odkąd przeniosła się do jego dworu w Royallieu zwracała na siebie uwagę osób z towarzystwa swoim ubiorem, stylem bycia i swobodą. Panie, przyjaciółki Balsana, zachwycały się tworzonymi przez nią kapeluszami. To były jej pierwsze klientki, a one sprowadzały swoje znajome. Jedną z nich była młoda aktorka, Gabrielle Dorziat, która od lat 30. stała się gwiazdą kina francuskiego[3]. Etienne chętnie chwalił się swoją przyjaciółką, był zachwycony kiedy nauczyła się jeździć konno „po męsku”. A jednak nie był zadowolony, kiedy oznajmiła mu, że chce pracować, że chce być niezależna. Jednak dzięki Balsanowi poznała Arthura Capela, brytyjskiego przedsiębiorcę zajmującego się handlem węglem, na którym zbił majątek. Boy, jak był nazywany, lepiej rozumiał Coco i udzielił jej poręczenia w banku na kredyt. Gabrielle wynajęła lokal przy rue Cambon, w sercu kupieckiej pierwszej dzielnicy w Paryżu. To Boy wprowadził Coco w świat prawdziwej arystokracji, angielskich lordów, rosyjskich i francuskich książąt. Moda pierwszego dziesięciolecia XX wieku nadal wymagała ozdób à la Doucet[4] czy Paul Poiret, który wybijał się na dyktatora nowego, dość krzykliwego stylu[5]. Chanel nie ulegała jak oni, wpływom orientalnym. Z właściwą sobie determinacją pilnowała swojego stylu. Poiret dostosowywał stroje do zachodzących zmian, często na prośbę klientek. Gabrielle kreowała i szyła to, co ona chciała z czasem stając się osobą wyznaczająca trendy. Szczęśliwe dla Coco były lata 1911 – 1912, kiedy jej kapelusze nosiła Dorziat na deskach teatru. Jeszcze przed wiosną 1913 roku dochody sklepu Coco były tak duże, że nie potrzebowała już gwarancji Capela w banku. Stwierdziła wtedy, mając 30 lat, że „skończyła się jej młodość”. Kolejny sukces przypadł na lato tego roku kiedy to otworzyła w Deauville, niezwykle modnym kurorcie nad kanałem La Manche, sklep przy najbardziej eleganckiej ulicy w mieście[6]. Było to bogate, międzynarodowe miasto, a wtedy wypoczynek był przywilejem tylko bogatych (ustawowe dwa tygodnie urlopu zostały wprowadzone dopiero w 1936 r.[7]). Gabrielle Sprzedawała nie tylko kapelusze, ale i ubrania. Tego lata wylansowała styl, na który właśnie przyszła pora – styl sportowy. Jej kapelusze stanowiły odpowiedź na belle epoque i to samo chciała zrobić z resztą kobiecego stroju. Stworzyła pierwsze, niezobowiązujące stroje, nie wymagające gorsetu. Wprowadziła nowe materiały – dzianinę[8] i flanelę[9]. Kojarzone były one z angielskimi uczniami; „ich wygląd był w pełnym słowa znaczeniu elegancki, choć oparty na elementach z elegancją nie mających nic wspólnego – wygodzie, swobodzie i zdrowym rozsądku”[10]. Dzianinę uważano za nieatrakcyjną i zbyt wiotką, by można było z niej uszyć cokolwiek innego niż bieliznę, a flanela kojarzyła się raczej z robotnikami niż paniami z elity. Kolejny typ tkaniny, dżersej[11], stał się modny dzięki prostym, szaroburym sukienkom, które były czymś innym niż to co kobiety nosiły do tej pory. Coco rozcięła starą sukienkę z przodu by nie musieć wkładać ją przez głowę, dodała wstążkę, kołnierzyk i falbanę. Dało to początek popularnym do dzisiaj szmizjerkom[12] czyli sukienkom rozpinanym z przodu, po całej długości. Kobiety, które widziały ją na ulicy chciały taką samą. Na tym materiale zrobiła dobry interes, gdyż kupiła go z hurtowni z wysokim rabatem. Właściciel nie chciał jej go sprzedać uważając, że kobieta nie założy czegoś takiego, skoro nawet mężczyźni skarżyli się, że ubrania z niego zrobione „gryzą”[13]. Dzięki niej właściciel zakładów zdecydował się wznowić produkcję.
Upodobania Gabrielle do swobody warunkowały jej styl. Ale wpływało na niego także surowe wychowanie w Aubazine, a także sylwetka. Coco była drobna i chuda. Proste nakrycia, kurtki i żakiety bez wcięcia w talii, z dużymi kieszeniami maskowały niedoskonałości sylwetki. Zaczęła kreować styl ‘chłopczycy’ i coraz bardziej ścinała długie włosy.
Pod koniec czerwca 1914, kiedy zamordowano arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, sezon dla Coco był niezwykle owocny. W Deauville panował wręcz rekordowy tłok. Poznała tam baronową Diane de Rothschild, która postanowiła zniszczyć Paula Poireta za zniewagę jakiej się wobec niej dopuścił i sprowadzała do sklepu Chanel kolejne księżne. Dla niej Coco była nie tylko zdolną modystką, ale i kobietą o niezwykłej osobowości.
Nakaz mobilizacji niemal wyludnił Deauville. A jednak wojna przysłużyła się projektantce. Boy poradził jej, by nie zamykała sklepu, jak to czynili wszyscy wokoło. W trzecim tygodniu walk, kiedy Niemcy przekroczyli francusko-belgijską granicę, kurort ponownie się wypełnił – tym razem paryżankami bez mężów czy lokajów. Mimo narzekań, że straciły wszystko, stać je było na nowe stroje, w których mogły pracować jako ochotniczki w szpitalach. Sklep Chanel był jedynym otwartym, a sportowe ubrania świetnie nadawały się do pracy fizycznej: luźne żakiety, proste płócienne spódnice czy marynarskie bluzki z odsłoniętą szyją. Wykończeniem stroju były proste kapelusze bez ozdób. Księżna Elizabeth de Gramot, jedna z pierwszych klientek butiku Deauville, wspominała jaki panował tam tłok[14]. Kiedy w grudniu ustalił się front, Gabrielle wróciła do Paryża.
[1] A. Madsen, Chanel. Kobieta niezwykła, wyd. II., Warszawa 1994, s. 13 - 25.
[2] Ibidem, s. 29.
[3] Ibidem, s. 42.
[4] Jacques Doucet (1853 – 1929) francuski couturier, tworzył luksusową modę wieczorową, która początkowo nawiązywała do XIX – wiecznych tradycji. W późniejszym okresie zaczął projektować nieco skromniejszą garderobą w manierze Art. Déco właściwej Poiretowi. D. Grumbach, Histoires de la mode, Paris 2008, s. 21. G. Lehnert, Historia mody XX wieku, Köln 2001, s. 117.
[5] A. Madsen, op. cit., s. 58 – 59.
[6] Ibidem, s. 63.
[7] J. Baszkiewicz, Historia Francji, Wrocław 2004, s. 546.
[8] Dzianina - wyrób włókienniczy płaski powstający przez tworzenie rządków lub kolumienek wzajemnie ze sobą połączonych oczek. Charakteryzują się dużą elastycznością i miękkością oraz skłonnością do mechacenia. S. J. Jones, Moda: projektowanie, Warszawa 2007, s. 124, 130, 151, 220.
[9] Flanela – (ang. flannel; fr. flanelle) Miękka tkanina półwełniana, zwykle z osnową bawełnianą, albo bawełniana o splocie płóciennym lub skośnym, silnie drapana dla uzyskania puszystej powierzchni. Ponieważ dobrze zabezpiecza od chłodu nie jest zbyt wytworna, była w pogardzie u ludzi wykwintnych. Dopiero Anglicy w ubiorach nad morzem w XVIII i z początkiem XIX wieku oraz praktyczni Niemcy drugiej połowy zeszłego stulecia uczynili ją popularną. A. Banach, Słownik mody, Warszawa 1962, s. 84. I. Turnau, Słownik…, Warszawa 1999, s. 56.
[10] A. Madsen, op. cit., s.68.
[11] Dżersej – (jersey) 1) Dzianina odzieżowa wyrabiana na Jersey (jedna z wysp Normandzkich) od XVII wieku.; 2) w XX wieku także tkanina wełniana lub półwełniana; dziana fabrycznie z wełny, bawełny lub nylonu. I. Turnau, Słownik…, s. 50.
[12] Szmizjerka – sukienka o sportowym kroju, noszona najczęściej z wysoko postawionym kołnierzem i paskiem. G. Lehnert, op. cit., s. 115.
[13] A. Madsen, op. cit., s. 80.
[14] Ibidem, s. 74.
czwartek, 30 września 2010
Inspiracje
Przyznam, że jednymi z najlepszych inspiracji są chmury. Zawsze inne i za każdym razem niezwykłe i piękne. Nawet ciężkie ołowiane chmury mają w sobie pewien magnetyzm. Jednak, żeby dostrzec w błotnej kulce coś ciekawego trzeba umieć patrzeć i mieć wyobraźnię by trafnie ująć pomysł i zaskoczyć innych, tak, jak zrobił to wymieniony wyżej projektant.
Dlatego też uważam, że wystarczy rozejrzeć się wokoło, popatrzeć na ściany, wodę, długopisy, trawę i otworzyć swój umysł, spróbować wyjść poza schematy. Bo przecież projektant to także artysta. A według mnie, dobry projektant nie podąża ślepo za z góry wyznaczanymi trendami przez 'kogoś' ale wykreuje własny styl (niczym Chanel), najpewniej zachowując jedynie elementy aktualnej mody.
wtorek, 21 września 2010
Coś o książkach
czwartek, 2 września 2010
Jesień
1. Ponieważ jestem wielką fanką klasyki i klasycznej elegancji zacznę od powrotu do łask garniturów. Głębokie wcięcia dekoltu, jeden guzik (bądź dwa nisko osadzone) przy marynarce. Do kompletu spodnie 'w kant' proste bądź zwężane u kostek (w typie Chloé). Komplet uzupełniają klasyczne czółenka, a najlepiej garniturowe lakierki-oxfordy. Zatem bądźmy niczym współczesna Marlena Dietrich i idźmy na przyjęcie w garniaku! ;) Dodatkiem do stroju niech będzie kapelusz, najbardziej znany borsalino będzie doskonałym wyborem pasującym do płaszcza...
Jeszcze kilka zdjęć z wybiegów. Kolejno: Armani Privé, Alexander Wang, Burberry Prorsum, Lanvin i Stella McCartney.
środa, 11 sierpnia 2010
Bibliografia
Słowo wstępu
Na naszym rynku znajduje się wiele książek, coraz więcej także pozycji obcojęzycznych. Tych ostatnich jest niemało w bibliotekach (Narodowej, uniwersyteckich i większych miejskich, bądź wojewódzkich).
sobota, 10 lipca 2010
Renesans
Słowo o zmianach...
Pierwsza zmiana to wygląd. Zmienił się i najpewniej się zmieni. Stałym elementem pozostanie zapewne nagłówek.
Jak już wspomniałam, pojawią się krótkie artykuły traktujące o historii mody i szeroko pojętej kostiumologii. Zawsze wspomnę o kilku książkach godnych uwagi umieszczając pełen zapis bibliograficzny w odpowiednim miejscu.
Będzie pojawiać się więcej projektów, stylizacji oraz 'odświeżania' ubrań. Zatem czas najwyższy powyciągać z szaf nasze stare ciuszki, bądź ubrania mam i babć, i zrobić z nich olśniewający outfit. Vintage jest wciąż modne!
Pojawiać się będą także opinie o kosmetykach. To nie są reklamy. Jako przeciętna użytkowniczka poszukuję jak najlepszych kosmetyków wśród tego worka bez dna. Opiniami powinno się dzielić, bo reklamy produkt zawsze zachwalają i nawet na najlepszych markach można się czasem zawieść. W tym wypadku, po co przepłacać? Zachęcam do dzielenia się opiniami, szukajmy kosmetyków idealnych ;]
Niedługo pojawi się także wersja bloga po angielsku, co jest kolejną zmianą - dodatkiem. W planach także wersja francuska.
Wszelkie artykuły i projekty są autorskie i prawa są do nich zastrzeżone